Jednocześnie był to czas kiedy rozwijała się we mnie ciekawość do świata zwierząt, w swoim życiu hodowałem żółwie czerwonolice, świnki morskie, chomiki oraz rybki. W domu zawsze były psy i koty. Fascynowały mnie zachowania zwierząt i ich symbioza z ludźmi. Kochałem przyglądać się Naturze, zawsze traktowałem ją jak Matkę, która karmiła mnie latem owocami dziadkowego sadu.
Niedługo potem uległem poważnej kontuzji, która na zawsze miała przekreślić u mnie możliwość swobodnego poruszania się. Spadłem z huśtawki, lądując plecami na cegłówce, przygnieciony dodatkowo kuzynem, który spadł na mnie. Kawałki tej cegły po roku chirurg wyciągał mi z kręgosłupa. Uszkodziłem wyrostki kolczyste kilku kręgów piersiowych, znacząco ograniczony został zakres ruchu całego tułowia, przez rok walczyłem z potężnym bólem pleców, który wykluczał mnie z dotychczasowej aktywności. Błąkałem się po wielu specjalistach –od ortopedów, którzy zakazywali mi ruchu, po fizjoterapeutów, których praca na chwile pomagała, lecz ból ciągle wracał co jakiś czas. Nie poddałem się jednak i…
W 2007 r. postanowiłem pojechać na obóz Capoeiry, organizowany w Lewinie Kłodzkim m. in. przez Marka Bajsarowicza, mojego pierwszego trenera. Poczułem, że właśnie tego szukałem całe życie, wróciłem do korzeni ruchu, który kochałem. Właśnie wtedy rozpoczęła się moja 10-letnia przygoda z tą taneczną sztuką walki. W 2010 r. naturalnie przeszedłem do nowej grupy – International Capoeira Raiz. Miałem duże szczęście rozwijać się ruchowo, mając za kolegów na sali instruktorów capoeira, którzy jednocześnie byli wziętymi we Wrocławiu fizjoterapeutami. Wtedy też pozbyłem się bólu całkowicie i zrozumiałem jak działa ciało.
Uczestniczyłem w wielu kursach o tematyce stretchingu, poizometrycznej relaksacji mięśni, autoterapii piłką i rollerem, neuromobilizacji czy treningu funkcjonalnego oraz elementów PNF. Cały czas rozwijałem się ruchowo i poznawałem ciało jako świetnie działającą machinę. Miałem dla niej coraz więcej zrozumienia i coraz lepiej odczytywałem informacje płynące z ruchu jako feedback. Nie zliczę już wszystkich warsztatów, zgrupowań, seminariów i obozów Capoeiry, które doprowadziły mnie do stopnia Instruktora w 2017 r. Wtedy już od 3 lat i przez kolejne dwa współprowadziłem treningi pod szyldem International Capoeira Raiz we Wrocławiu na Stabłowicach, w Leśnicy, a także w Obornikach Śląskich. Dało mi to potężną naukę pracy z grupą oraz indywidualnego podejścia do młodych adeptów. W międzyczasie zrobiłem certyfikowany kurs trenera personalnego, choć osobiście uważam, że zajęcia jakie prowadzę to nie trening, a nauka świadomego ruchu.
W 2018 r. poznałem Sandrę, miała wtedy złamane 3 palce i założony gips. Ujęło mnie jak podchodzi do życia i pracy jako fizjoterapeutka. Byłem pod wrażeniem, jak szybko sama wyprowadziła rękę do pełnej sprawności. Spędzaliśmy godziny na sali trenując razem i ucząc się nawzajem od siebie, dzieląc swoim doświadczeniem. Wtedy pojawił się pierwszy pomysł o założeniu wspólnego centrum. Skoncentrowaliśmy się jednak na wspólnym rozwoju. Przełomem było poznanie Movementu za sprawą Ido Portala, Izraelczyka, którego obserwowałem już od wielu lat w internecie, a który inspirował mnie na wielu płaszczyznach. Ido capoeirę łączy z treningiem równowagi, koordynacji, aktywacji neuronalnej, refleksem i jogą, czerpie również z fizjoterapii. Sednem pracy Movementu jest skupianie się na słabych stronach naszej motoryki i ograniczeniach, aby poprzez zabawę i ruch, pracować nad nimi. Będąc z Sandrą na kursie, kiedy Ido był w Polsce, wszelkie puzzle dotyczące rozwoju ruchowego ułożyły się w logiczną całość. Staram się poprowadzić Was w drodze do poznania swojego ciała i jego możliwości w zgodzie z fizjologią człowieka, pamiętając, że jesteśmy przede wszystkim zwierzętami.